Och, Nanaimo... Nanaimo! Samo brzmienie tego słowa wywołuje u mnie dreszczyk emocji i uśmiech na twarzy. A dzieje się tak dlatego, że wiem, co się święci. Że zaraz zatopię widelczyk w trzech pysznych, słodkich, intensywnych w smaku warstewkach. Ach! Uwielbiam, ubóstwiam ten deser. Tak bardzo, że ciężko jest mi poprzestać na jednym kawałku, choć inni mają już wtedy mdłości (może dlatego powstrzymuję się od przygotowywania go co tydzień).
Historia tych "batoników" jest taka, że w miejscowości Nanaimo (niespodzianka!) w latach pięćdziesiątych mieszkała pewna gospodyni domowa. Ta jakże pomysłowa Kanadyjka postanowiła wziąć udział w jakimś konkursie (niestety nie pamiętam, jaka była jego istota) i wymyśliła ten oto wspaniały deser. Batoniki zasmakowały wszystkim mieszkańcom miasteczka, a w niedługim czasie rozniosła się o nich wieść w całej Kanadzie. Potem poszło już jak po maśle i Nanaimo Bars zajadała się już cała Ameryka Północna. Gospodyni nie tylko wygrała konkurs, ale również rozsławiła swoją mieścinę tak bardzo, że jej przysmak ma dziś swoją stronę internetową i jest główną atrakcją regionu.
A teraz do najważniejszego- czyli jak to smakuje :) Wiem, że wielu z Was nie będzie nawet chciało spróbować Nanaimo, gdy spojrzy na listę składników. Ale uwierzcie mi- nie ma się czego obawiać, można tylko zyskać (na wadze także). A jeśli batoniki okażą się niesmaczne, pragnę zgłosić się jako wolontariusz, który w dobroci serca przyjmie wszystkie niedojedzone resztki. Pierwszy atut- nie będzie potrzebny piekarnik. Nanaimo przygotowujemy przy pomocy palnika kuchenki i miksera, a zrobienie wszystkich trzech warstw nie zajmie dużo czasu. Na samym dole czeka na nas czekoladowy ciasteczkowo-orzechowo-kokosowy spód. Pyszny, nie za słodki, za to bardzo czekoladowy. W konsystencji przypomina odrobinkę brownie- jest dość zbity i ciężki. Następnie docieramy do kremu maślanego (czy ja już wspominałam, że kocham kremy maślane?). Wiem, to tłuste i niezdrowe, ale jest smaczne i nie jest go zbyt wiele. Co jeszcze może Was przerazić w środkowej warstwie Nanaimo? Do masy dodajemy 2 łyżki budyniu waniliowego w proszku. Tak, surowego proszku. Bez gotowania. Tak, jest to surowa skrobia ziemniaczana i aromat, ALE: pączki z cukierni posypywane są mieszanką cukru pudru i skrobi właśnie po to, by proszek trzymał się na nich, a tego nikt nie zauważa. Poza tym od surowej skrobi jeszcze nikt nie umarł- jestem żywym na to dowodem, bo zjadłam w swoim życiu dziesiątki kilogramów Nanimo i jakoś jeszcze zipię ;) A skrobia służy nadaniu aromatu waniliowego oraz ustabilizowaniu kremu. Jeszcze jedno! Na kilku (!) polskich blogach spotkałam się z wersją, gdzie środkową warstwę stanowi ugotowany na mleku budyń. I tak NIE WOLNO robić! To profanacja i świętokradztwo. Tak. A na samej górze czeka na nas cudowna polewa czekoladowa. Jednak stosując się do oryginalnego przepisu otrzymamy dość twardą glazurę, więc jeśli chcemy tego uniknąć proponuję ją zastąpić czekoladowym ganache (równe ilości czekolady i śmietanki). Mam nadzieję, że jednak się przekonacie. Naprawdę warto. Przejdźcie na lepszą stronę mocy i dołączcie do fanów Nanaimo Bars :)
Nanaimo Bars
spód:
- 1/2 szklanki (125g) masła,
- 1/4 szklanki cukru,
- 1/3 szklanki kakao,
- 1 jajko,
- 2 szklanki pokruszonych na piasek ciasteczek graham, owsianych lub innych zbożowych (najlepiej razowych),
- 1 szklanka posiekanych orzechów włoskich lub pekan,
- 1/2 szklanki wiórków kokosowych (mogą być podprażone).
- 1/4 szklanki (60g) masła o temp. pokojowej,
- 2-3 łyżki mleka lub śmietanki,
- 2 łyżki budyniu waniliowego w proszku,
- 2 szklanki przesianego cukru pudru (nigdy nie dodaję tej ilości. Zazwyczaj jest to parę łyżek, ale za każdym razem robię to "na smak". Dosypuję po troszku i próbuję, czy już wystarczy).
- 115g czekolady deserowej, posiekanej,
- 1 łyżka masła.
spód:
Wyłóż papierem do pieczenia lub natłuść olejem (nie masłem) foremkę o wymiarach 23x23cm.
W rondelku, na małym ogniu rozpuść masło. Dodaj cukier, kakao i stopniowo wmieszaj za pomocą trzepaczki jajko. Podgrzewaj, stale mieszając, aż masa zgęstnieje (ok. 1-2 minuty). Zdejmij z ognia, wsyp pokruszone ciasteczka, orzechy i wiórki kokosowe. Przełóż masę do foremki i rozprowadź równo na dnie. Ostudź i wstaw do lodówki (jak mi się spieszy, a zazwyczaj tak jest, to wkładam do zamrażarki na 10 minut i jest ok).
krem:
Za pomocą miksera utrzyj masło na gładką i puszystą masę. Dodaj mleko/śmietankę, budyń i stopniowo dosypuj cukier puder. Jeśli masa jest zbyt gęsta dolej jeszcze śmietankę. Rozsmaruj krem na przygotowanym spodzie i ponownie włóż do lodówki/zamrażarki, aby masa stężała.
polewa:
Czekoladę rozpuść w kąpieli wodnej z masłem i przestudzoną rozsmaruj na kremie. Schłódź, aby stężała. (jeśli przygotowujesz ganache zamiast powyższej polewy, weź: 115g czekolady i połam do miski. 115g śmietanki 30% zagotuj i zalej nią czekoladę. Odczekaj chwilę, wymieszaj masę, aż będzie jednolita. Przestudź.).
Batoniki najlepiej jest ciąć przy pomocy noża ogrzanego w gorącej wodzie i wytartego do sucha.
A co jest jeszcze fajniejszego w Nanaimo? Że można je modyfikować nieskończenie wiele razy, a naszym jedynym ogranicznikiem jest nasza własna wyobraźnia. Oto kilka wypróbowanych przez mnie wariacji:
Nanaimo z masłem fistaszkowym, a'la Snickers:
- do spodu dodaj orzeszki arachidowe zamiast pekanów/orzechów włoskich,
- do kremu dodaj 1/2 (lub więcej) szklanki masła fistaszkowego.
Nanaimo z masłem laskowym, a'la Nutella:
- do spodu dodaj orzechy laskowe zamiast pekanów/orzechów włoskich,
- do kremu dodaj 1/2 (lub więcej) szklanki masła z orzechów laskowych.
Nanaimo rumowo-kawowe:
- do kremu dodaj kilka łyżek (do smaku) rumu- dodawaj powoli, by się nie zważył,
- do polewy użyj czekolady o smaku kawowym (ale nie nadziewanej) lub dosyp do roztapiającej się w kąpieli wodnej czekolady deserowej nieco espresso w proszku.
![]() |
Tutaj wersja z ganache, na zdjęciach powyżej polewa w wersji oryginalnej |
ale mi narobiłaś smaka, ale pewnie ma tez dużo kalorii :)
OdpowiedzUsuńEdixa, niestety tak, ale warto od czasu do czasu sobie pozowlić ;)
Usuń