sobota, 22 czerwca 2013

Krem z masła orzechowego- najlepszy na świecie!



Pamiętacie, jak przy okazji kokosanek wspominałam Wam o kremie z masła orzechowego, do którego używa się białek? Nawet jeśli nie pamiętacie, to i tak Wam o tym kremie opowiem :) A wiecie, dlaczego? Bo jest absolutnie nieziemsko PYSZNY!!! Wiem, że z moich ust niekoniecznie brzmi to wiarygodnie, bo powszechnie wiadomo, że ja kocham wszelkie orzechy, a już masełko fistaszkowe w szczególności. Ale zaufajcie mi- ten krem Was nie zawiedzie.

Po pierwsze dlatego, że pozwoli Wam pozbyć się nadmairu białek, jaki czasem pozostaje po niektórych deserach (ciasto drożdżowe, krem cukierniczy, sernik). Ja notorycznie mam w zapasie kilka sztuk, które zazwyczaj mrożę i czekam, aż najdzie mnie wena na bezę czy inne wynalazki. Po drugie, ten krem jest niesamowicie stabilny. To właśnie białka ubite z cukrem w odpowiedniej temperaturze tworzą bardzo mocną masę (zupełnie jak ciepłe lody- smak dzieciństwa), odporną na wahania temperatury i pozwalającą cieszyć się ulubionym przekładańcem nawet w upalny dzień. Jakby tego było mało, krem pięknie zachowuje swój kształt, kiedy wyciśniemy go szprycą w ozdobny wzór na babeczce czy torcie (krem na zdjęciach ma temperaturę pokojową, a mimo to dekorowanie nie było wogóle kłopotliwe i kształty "nie gubiły się" po dłuższym czasie, spędzonym poza lodówką). Po trzecie i najważniejsze- smak. Cudowny, delikatny, niemal aksamitny, przyjemnie orzechowy. W przeciwieństwie do tradycyjnego kremu z masłem fistaszkowym, ten nie zapycha i (za przeproszeniem) nie staje w gardle. Nie za słodki, nie za mdły. Po prostu idealny!

Zdaję sobie sprawę z tego, że przygotowanie go może być niemałym problemem ze względu na to, że wymagany jest termometr. Jak wiadomo desery to nauka ścisła i skrupulatne trzymanie się receptur odgrywa ważną rolę, o ile zależy nam na uzyskaniu odpowiedniego efektu. A mi zależy na tym zawsze :) Tak więc już jakiś czas temu zaopatrzyłam się w termometr cukierniczy, by móc bez obaw różne akrobacje kulinarne wykonywać. Jednak Gretchen Price, od której przepis na ten krem pochodzi, wspomina, że ma już taką wprawę (no, nie dziwię się- jest cukiernikiem z kilkunastoletnim stażem) przy przygotowywaniu takich mazideł, że wystarczą jej jedynie jej własne dłonie, by ocenić odpowiednią temperaturę. Wy też możecie zastosować podobną metodę- powinno się udać, choć trzeba mieć na uwadze ryzyko z tym związane. Zanim zaczniecie gotowanie kremu, gorąco polecam obejrzenie tego filmiku:


Co prawda Gretchen (przy okazji- warto pooglądać też jej inne filmy, są bardzo profesjonalne i ciekawe) używa tutaj jedynie masła i tłuszczu roślinnego, ale metoda przygotowania kremu jest dokładnie taka sama. Jeśli chodzi o moje modyfikacje w przepisie, to jedyną zmianą byłą zastąpienie tłuszczu roślinnego (w Stanach to najczęściej Crisco, a u nas jego odpowiednikiem jest Planta) masłem. Zrobiłam też jakiś czas temu wegański krem, zastępując białka "glutem" z gotowanego siemienia (przepis na wegańskie bezy tutaj ), a tłuszcz roślinny margaryną Alsan. Smak był równie rewelacyjny, ale niestety konsystencja była zbyt rzadka. Krem wypływał pomiędzy warstwami niezbyt ciężkiego ciasta, a na babeczkach zupełnie się nie trzymał i kompletnie zanikał kształt wyciśnięty szprycą. Niestety...

I jeszcze jedna uwaga- krem bardzo długo może być przechowywany w szczelnym pojemniczku w lodówce lub nawet można go zamrozić. Tak więc spokojnie można przygotować go sobie wcześniej, a przed użyciem doprowadzić jedynie do temperatury pokojowej. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że ten krem jest tak dobry, że z przyjemnością zjada się go nie tylko jako część tortu, babeczek czy ciasteczek, ale też jako gwiazda samotynych uciech- czyli wyjadany łyżeczką z pojemniczka. Po kryjomu, żeby nikt nie widział ;)



Najlepszy krem z masła orzechowego
przepis Gretchen Price


  • 90g białek,
  • 75g cukru,
  • 100g cukru pudru,
  • 75g masła o temp. pokojowej,
  • 260g masła orzechowego o temp. pokojowej,
  • 1 łyżka (15ml) naturalnego ekstarktu z wanilii (opcjonalnie).

W garnku zagotuj wodę. Do metalowej miski włóż białka z cukrem i podgrzewaj nad gotującą się wodą, aż misktura osiągnie temperaturę 46 st.C, a grudki cukru są niewyczuwalne pod palcami. Zdejmij miskę znad pary i zacznij miksować na wysokich obrotach, aż masa będzie biała, sztywna i błyszcząca. Kiedy białka będą na prawdę sztywne i przestudzone, dodaj do nich przesiany cukier puder (za jednym zamachem) i zmiksuj na wolnych obrotach, by uniknąć śnieżycy cukru w kuchni ;) Gdy cały cukier wmiesza się do białek, zwiększ prędkość miksera do maksimum i w 2-3 porcjach (czyli SZYBKO) dodaj masło i masło orzechowe oraz wanilię. Zmiksuj wszystko na gładko i... gotowe! Od teraz Twoje życie ma zupełnie inny smak- smak najlepszego kremu z masła fistaszkowego :)

Według Gretchen, gotowy krem możesz przechowywać 4 dni w temp. pokojowej, 2 tygodnie w lodówce lub 2 miesiące w zamrażarce.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...