czwartek, 17 maja 2012

Recenzja: Anna Olson "Back to baking"





Jestem absolutnym zbieraczem książek kulinarnych. Jeśli Ktoś ma ochotę pozbyć się mnie na dobrych kilka godzin, wystarczy zaprowadzić mnie do dobrej księgarni i zostawić przy dziale "Kulinaria". Kolejna rada: jeśli nie masz pomysłu na prezent dla mnie- kup mi książkę o gotowaniu. Mogę przeglądać je godzinami, bo samo oglądanie zdjęć jest fascynujące, nie wspominając o pomysłach i notkach od autora oraz samych przepisach. Dlatego postanowiłam podzielić się swoją "niewielką" kolekcją via internet- przedstawić pozycje godne uwagi i wydania na nich kilkudziesięciu złotych. Nierzadko będą to pozycje anglojęzyczne i niedostępne w polskich księgarniach stacjonarnych. Ale niestety taka jest smutna prawda, że bardzo ciężko jest kupić dobrą, "nie-mainstreamową" książkę na rodzimym rynku. Trzeba więc szperać w czeluściach rzeczywistości wirtualnej, przyglądać się z niedowierzaniem, że tak piękne egzemplarze wogóle na świecie powstają i odkładać pieniądze na zakup kolejnej książki o pieczeniu samych cupcake'ów wyłącznie. Na szczęście powstają już wspaniałe księgarnie kulinarne - gorąco polecam Books For Cooks , ale także standardowo Allegro i Amazon .Zaczynamy więc serię pod tytułem "Recenzje"! :)


Wybór pierwszej pozycji nie był trudny, żeby nie powiedzieć, że oczywisty. Na początek pragnę - muszę! - zaprezentować książkę mojej cukierniczej guru- Anny Olson - o pięknie brzmiącym tytule "Back to Baking". Zacznę od samej autorki, bo tak naprawdę moja przygoda z pieczeniem rozpoczęła się na dobre, gdy "poznałam" Annę i jej magiczny program "Sugar" (w Polsce emitowany nieprzerwanie od dobrych kilku lat na kanale Kuchnia+ pod nazwą "Na słodko". Nakręcono do tej pory 5 serii, z czego jedynie 3 można oglądać w naszym kraju). Przypadkowo natrafiłam na jeden z odcinków i... zaniemówiłam. Nie mogłam uwierzyć, że można stworzyć program traktujący jedynie o słodkościach oraz że prowadząca potrafi być naturalna, kompetentna, niezwykle sympatyczna i ciepła. Taka normalna. Po obejrzeniu wszystkich odcinków czułam się niemal, jakbym miała na nazwisko Olson- dzięki opowieściom gospodyni poznałam jej męża, pasierbicę, psy i sąsiadów, choć na ekranie widać jedynie prowadzącą i produkty, z których piecze. Zarysował mi się również przebieg jej nietuzinkowej kariery zawodowej. Anna- mająca korzenie europejskie, pochodząca ze Stanów Zjednoczonych, a na stałe mieszkająca w Kanadzie- początkowo ukończyła studia związane z ekonomią i polityką. Jednak (och, skąd ja to znam!) miłości do dobrego jedzenia nie udało jej się okiełznać. Gdy pracowała w banku, w czasie przerw na lunch zatapiała się w tłumie na pobliskim targu, by móc podziwiać cudowne świeże produkty i analizując, co mogłaby z nich przygotować po powrocie do domu z pracy. Stres związany z pracą wyładowywała piekąc w środku nocy muffiny i rozmyślając, jak mogłaby je ulepszyć. Po kilku takich sytuacjach zdała sobie sprawę z tego, co naprawdę jest jej życiowym przeznaczeniem. Rzuciła pracę, podjęła studia gastronomiczne, a potem... jej kariera eksplodowała! Otrzymała posadę szefa cukierników w restauracji Inn on the Twenty, gdzie poznała swojego przyszłego męża (a wtedy szefa kuchni restauracji)- Michaela Olsona. Reszta jest już historią ;) Olsonowie stworzyli niesamowity duet pasjonatów jedzenia, gotowania i świeżych, lokalnych produktów (napisali wspólnie książkę "Cook at Home"). Anna stała się kulinarnym celebrytą po emisji "Sugar" (wydano także książkę o tym samym tytule oraz drugą część "Another Cup of Sugar" z przepisami z programu), Kanada i reszta świata ją pokochała. Nie dziwi więc fakt, że dostała również szansę zaprezentowania swoich umiejętności nie tylko na gruncie cukierniczym, ale również dań wytrawnych. W 3 seriach programu "Fresh" (w Polsce "Anna Olson: sezon na świeżość") mamy okazję zdobyć przepisy i wiedzę na temat sezonowych produktów, nie zawsze oczywistych w zastosowaniu, nieco odważnych (szparagi z sosie w rabarbaru, sałatka z pędów paproci). Ważne jest także to, że potrawy Olson są zazwyczaj zdrowe. Nie brakuje także odniesień do wschodnio-europejskiego pochodzenia gospodyni- powstał nawet jeden odcinek, gdzie przedstawiła receptury na pierogi i gołąbki, które nauczyła Ją przygotowywać Jej kulinarna wyrocznia- Babcia. Ptaszki ćwierkają także, że jest już nowy program mojej guru. Emitowany właśnie w Kanadzie "Bake with Anna Olson" znów poświęcony jest wyłącznie deserom, a Anna uczy zarówno podstaw, jaki i bardziej zaawansowanych technik cukierniczych (mam nadzieję, że już niedługo Kuchnia+ pozwoli nam delektować się tymi lekcjami). Jednak to, co wyróżnia Annę wśród innych (może lepszych i bardziej utytułowanych) kucharzy jest jej osobowość i szczerość. Gdy spoglądamy na nią przez szklany ekran, wiemy, że robi to, co lubi i przede wszystkim zna się na tym. Nie zachowuje się, jak większość celebrytów, którym zależy wyłącznie na tym, by zarobić grube miliony. Anna jest tak bardzo kanadyjska- serdeczna, otwarta, ciepła. Szanuje swoich fanów (wiem, co mówię! Napisz wiadomość na jej tablicy na Facebook'u, a możesz być niemal w 100% pewien, że dostaniesz od niej odpowiedź. Przekonałam się o tym na własnej skórze!), jest cierpliwa i pragnie dzielić się swoim doświadczeniem z innymi pasjonatami jedzenia.

Anna Olson, Back to Baking, Whitecap Books 2011, s.1

Nie dziwi więc fakt, że "Back to Baking" powstawało przez aż 2 lata. Ale było warto! Jest to istna encyklopedia domowych wypieków, elementarz każdego cukiernika-amatora. Przesłanie "Back to Baking" jest takie, że każdy może piec i każdy może czerpać z tego przyjemność. Czy będą to proste ciasteczka, czy wykwintne suflety- ważne, że powrócimy do kuchni, by po latach kupowanych słodyczy postawić na jakość domowych wypieków. Książka jest więc dziełem kompletnym. Na początku czekają na nas liczne rady, z których część może wydawać się trywialna. Nie warto jednak ich omijać, bo zwracają uwagę na naprawdę istotne kwestie, nierzadko odpowiedzialne za nasze kulinarne porażki (chociażby sprawdzenie, czy nasze miarki rzeczywiście mają taką pojemność, jaką sugerują nam producenci). Dowiemy się, co zrobić, by ciasto kruche takie właśnie było, jakie jest znaczenie soli w cieście oraz różnicę w temperaturze roztapiania się czekolady gorzkiej od mlecznej i białej. Dzieło Anny podzielone jest na 13 rozdziałów, każdy poświęcony innemu rodzajowi deseru. Znajdziemy tam wypieki typowe dla Amerykanów, ale też te bardziej Europejskie,a nawet kilka egzotycznych. Pojawiają się klasyki (Peanut Butter Cookies , brownies, scones, Red Velvet Cupcakes), ale i nowości (Truffle-Centred Chocolate Cupcakes, Apple Crisp Bourbon Trifle, Banana Chocolate Bread Pudding). Wszystko okraszone jest poradami, wskazówkami i oczywiście prywatnymi anegdotami. Co najbardziej mnie ujmuje w "Back to Baking", to fakt, że jest to prawdziwe kompendium wiedzy. Jako profesjonalistka i perfekcjonistka, Olson przedstawia w czterech rozdziałach przepisy na słodkości bezmleczne, bezjajeczne, bezglutenowe oraz o niskiej zawartości tłuszczu/cukru. I nie są to bynajmniej jakieś nędzne ochłapy, wymyślone na prędce jedynie po to, by stawić czoło "modzie na eko, fit i vegan". Każdy z tych działów poprzedzony jest wstępem o tym, jak na co dzień zastępować gluten czy jajka w wypiekach, by nie stracić przy tym smaku i konsystencji ulubionych słodkości. Mówiąc krótko: nie ma się nad czym zastanawiać- trzeba kupić i piec! Książka jest bardzo profesjonalna, stara się uderzyć we wszystkie możliwe gusta czytelników, jest przepięknie wydana i okraszona smakowitymi, acz nie przestylizowanymi zdjęciami. Warto mieć ją na swojej półce nawet jeśli pieczenie nie jest naszym konikiem, bo dzięki niej można się sporo nauczyć i zaimponować znajomym czy rodzinie. Jeśli jednak uwielbiasz piec, pozycja ta będzie dla Ciebie istną gratką i pozwoli Ci podnieść Twoje kwalifikacje.
Jedyny minus- nie jest dostępna w polskiej wersji językowej, choć na polskich stronach internetowych można ją kupić (po angielsku). Nie jest też tania- ok 200zł (ale warto polować na okazje. Ja swój egzemplarz kupiłam za połowę ceny, bo jeden róg twardej oprawy był nieco zgięty. Nie wpłynęło to na jakość ani estetykę książki, za to ja otrzymałam wspaniały prezent na Boże Narodzenie). Często z niej korzystam (co widać na blogu), czasem tylko przyglądając się zdjęciom i szukając inspiracji. Gdybym miała swój znak jakości (a co!), to bez wahania bym go tutaj przyznała ;)

Anna Olson, Back to Baking, Whitecap Books 2011, s. 80-81
Anna Olson, Back to Baking, Whitecap Books 2011, s. 106-107
Anna Olson, Back to Baking, Whitecap Books 2011, s. 82-83
Anna Olson, Back to Baking, Whitecap Books 2011, s. 200-201
Anna Olson, Back to Baking, Whitecap Books 2011, s. 278-279
Anna Olson, Back to Baking, Whitecap Books 2011, s. 144-145
Warto zapisywać swoje modyfikacje i eksperymenty ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...