Ciasteczka, które zrobi absolutnie każdy, nawet słabo doświadczony kuchcik i które znikają w oka mgnieniu. Smakują (mniej lub bardziej- ale jednak!) chyba wszystkim. Są doskonałym rozwiązaniem, gdy wpadną niezapowiedziani goście lub gdy nie mamy czasu, by przygotować bardziej wymagający deser. Ładnie się prezentują, a co najważniejsze- można dostosować ich smak do własnych upodobań. Dzięki temu też nie znudzą się szybko, bo za każdym razem mogą kryć w sobie inne nadzienie. Najpyszniejsze są niedługo po wyjęciu z piekarnika, jeszcze ciepłe (trzeba jednak chwilkę odczekać po zdjęciu z blachy, żeby nie poparzyć języka ;) ), choć po ostygnięciu też nie można im się oprzeć. Swoją nazwę zawdzięczają kształtowi, który ma przypominać liście palmy lub.. świńskie uszy. Ja ułatwiłam sobie nieco pracę i przygotowuję je w formie pojedynczych ślimaczków, a nie dwóch ruloników- te zawsze łamały mi się na pół. Nie podaję też konkretnych ilości składników, bo nie ma to tak na prawdę znaczenia. Wszystko zależy od tego, co akurat znajduje się w domu i tego, czy wolę ciasteczka bardziej lub mniej słodkie, tłuste, aromatyczne... Warto puścić wodze fantazji, by znaleźć swoje ulubione połączenie smakowe. Ponoć można upiec też palmiery wytrawne, na przykład z farszem szpinakowym lub z pesto czy tapenadą, choć ja nigdy nie próbowałam. Wszystko przede mną ;)
Palmiery
- ciasto francuskie, rozmrożone i schłodzone w lodówce dla łatwiejszego wałkowania,
- mąka do podsypywania blatu,
- rozpuszczone masło,
- cukier,
- składniki nadające aromatu, do wyboru: cynamon (tradycyjny dodatek), przyprawy korzenne, wiórki kokosowe, ciemne kakao w proszku, zmielone lub drobno posiekane orzechy, i co tylko przyjdzie Ci jeszcze do głowy :)
Rozgrzej piekarnik do temperatury 200stC., a blachę do ciasteczek wyłóż papierem do pieczenia.
Wyjmij ruloniki z zamrażarki i ostrym nożem pokrój na plasterki o grubości mniej więcej 1cm. Jeśli nieco się zniekształciły przy krojeniu, to popraw ich kształt- dociśnij palcami brzegi, by się skleiły i stały się w miarę okrągłe. Ja dodatkowo obtaczam każde ciasteczko w odrobinie cukru, który podczas pieczenia karmelizuje się, tworząc chrupką warstewkę (ale nie jest to konieczne). Ułóż ślimaczki na blasze i wstaw do piekarnika na ok. 15 minut (czas pieczenia zależy od tego, jak duże są palmiery. Zdaj się na swoją intuicję- jeśli uznasz, że są gotowe, wyjmij jedno ciasteczko, ostudź dmuchając jak szaleniec i spróbuj, czy taki stopień upieczenia Ci odpowiada). Możesz w połowie pieczenia przewrócić ciasteczka, jak kotlety, by rumieniły się równomiernie z obu stron.
Ostudzone palmiery można dodatkowo oblać lub zanurzyć częściowo w rozpuszczonej czekoladzie (białej, mlecznej, deserowej lub gorzkiej).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz