Bardzo stresowało mnie przygotowanie tego tortu- choć teoretycznie nie powinno. Jest to jeden z tych prostszych, składających się jedynie z biszkoptu, bitej śmietany i owoców. Ale jak powszechnie wiadomo, kiedy mamy do czynienia z takimi podstawowymi smakami bardzo łatwo jest coś popsuć. Ważne jest przede wszystkim dobranie produktów bardzo dobrej jakości, bo różnica będzie wyczuwalna. Ciężko też ukryć takie pomyłki, jak zbyt suchy lub zbyt mokry biszkopt, zbyt mocno ubita lub "lejąca się" śmietana albo niezbyt smaczne (niedojrzałe) owoce. Jakby tych czynników niepozwalających mi w nocy spokojnie spać było mało, trafił mi się bardzo wybredny solenizant- o sprecyzowanych wymaganiach i podniebieniu wyczulonym na każdy kulinarny błąd. I co by nie mówić- to Jego święto, więc chciałam by ciasto było idealne. I ponoć takie wyszło :)
O moim podejściu do biszkoptów już wspominałam- nie lubię ich jeść i piec, za dużo stresu, za mało zadowalający efekt. Ale są takie sytuacje, kiedy po prostu wypada go użyć, zwłaszcza jeśli piecze się go dla osoby, która nie lubi ciężkich i zbitych ciast (moich ulubionych). Skorzystałam z przepisu z bloga Moje Wypieki , bo przygotowywałam go już kilka razy i za każdym razem byłam z niego zadowolona (choć procedura rzucania za pierwszym razem mnie przeraziła!). Jest puszysty i nie opada, nie jest za słodki, jednak nasączenia wymaga. Polecam za to bardzo, bardzo, bardzo mocno skorzystanie z metody mieszania ciasta zaproponowaną przez Bożenę Sikoń (filmik można obejrzeć tutaj ), czyli niezaprzątanie sobie głowy łyżkami czy szpatułkami, ale wsadzenie łap do miski (bierzemy sprawy w swoje ręce- dosłownie!) i delikatne, acz stanowcze połączenie składników. Może się to wydawać dziwne albo mało estetyczne, ale dla mnie to biszkoptowe wybawienie. Dopóki nie odkryłam tej metody, moje ciasto albo opadało przed włożeniem go do piekarnika, albo wypełnione było grudami mąki, a największym zaskoczeniem było zawsze odkrycie nierozmieszanej połowy suchych składników na samym dnie miski, gdy wlewałam ciasto do foremki. Tak więc lepiej jest się troszkę pobrudzić, ale za to efekt- nieporównywalnie lepszy i bardziej puszysty biszkopt. Oprócz tego w torcie znajdziemy też bitą śmietanę. Bez udziwnień- ubita kremówka z odrobiną cukru pudru. Ja dodaję także śmietankę w proszku do kawy (można zastąpić drobniutko mielonym mlekiem w proszku lub śmietan-fixem), która stabilizuje śmietanę i pozwala cieszyć się idealnie puszystym kremem przez co najmniej dobę (choć w praktyce zawsze trzyma się dłużej). Do tego dorzucamy takie owoce, na jakie tylko mamy ochotę i na jakie panuje właśnie sezon. Co prawda sezon truskawkowy można uznać już za zamknięty, ale solenizantowi się nie odmawia ;) Zdarzyło mi się też korzystać z owoców "zapuszkowanych" i tych z kompotu, nie polecam natomiast mrożonych- mogą okazać rozwodnić masę i nieładnie wyglądają.
I okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują :)
Tort śmietankowy z owocami
przepis na biszkopt i nasącz pochodzi z bloga mojewypieki.blox.pl
biszkopt:
- 6 jajek o temperaturze pokojowej,
- 1 niepełna szklanka (ok. 225ml) cukru,
- 3/4 szklanki + 2 łyżki (210ml) mąki pszennej,
- 1/4 szklanki + 1 łyżka (75ml) mąki ziemniaczanej,
- szczypta soli.
Do miski przesiej mąkę pszenną i ziemniaczaną z solą. Osobno białka ubij mikserem na sztywno. Pod koniec ubijania zacznij stopniowo dodawać cukier. Gdy białka będą błyszczące, a cukier wmieszany, dodawaj po jednym żółtku, stale miksując. Mieszając delikatnie ręką wsypuj do masy partiami mąki, aż do ich całkowitego wmieszania (tak jak na tym filmie ). Masę przelej do przygotowanej foremki, wyrównaj i wstaw do piekarnika na ok. 40 minut (patyczek wbity w środek ma wyjść suchy). Ciasto wyjmij z pieca i upuść z wysokości 60cm na kuchenny blat. Foremkę włóż ponownie do wyłączonego i uchylonego piekarnika, i pozostaw do całkowitego ostudzenia. Gdy biszkopt wystygnie, owiń go w folię spożywczą i wstaw na 15-20 minut do zamrażarki (ciasto stwardnieje, co ułatwi krojenie). Nożykiem okrój ciasto wokół jego boków, starając się zmarnować go jak najmniej. Usuń papier z dna. Ostrym nożem przetnij biszkopt na 3 blaty i odstaw (jeśli robisz to jakiś czas przed złożeniem tortu, owiń ciasto w folię spożywczą, by nie wyschło).
dodatkowo:
- 1kg owoców (u mnie truskawki),
- 1 1/2 szklanki (375ml) wody,
- 3 łyżki (45ml) cukru,
- 1 litr schłodzonej śmietanki 36%,
- 3 łyżki (45ml) cukru pudru (lub więcej do smaku- jego ilość zależy od upodobań i tego, jak kwaśne są owoce),
- 5 łyżek (75ml) śmietanki do kawy w proszku (lub mleka lub śmitan-fix).
Schłodzoną śmietankę ubij mikserem (można włożyć mieszadła i miskę do zamrażarki na 30-60 minut, by zapewnić odpowiednio niską temperaturę- zwłaszcza w takie gorące dni). Kiedy będzie w połowie ubita (utrzymuje już delikatnie "pagórkowaty" kształt, ale nie jest jeszcze sztywna), dosyp do niej cukier puder i śmietankę w proszku. Kontynuuj ubijanie do momentu, gdy śmietana będzie przyjemnie sztywna, a zanim utworzy się masło.
Na paterze lub talerzu umieść jeden blat biszkoptu i delikatnie nasącz go kompotem (należy zrobić to z umiarem, bo zbyt mocno nasączony spód może spowodować oklapnięcie tortu, nie będzie się trzymał i będzie mało apetyczny w smaku i wyglądzie). Rozsmaruj na nim 1/6 ubitej kremówki, posyp 1/4 posiekanych owoców i przykryj 1/6 bitej śmietany. Na tej warstwie ułóż drugi blat ciasta, nasącz go i postępuj, jak przy pierwszej warstwie. Na wierzchu ułóż ostatni blat ciasta, delikatnie go nasącz i przykryj 1/6 kremówki. Pozostałą 1/6 śmietany rozsmaruj po bokach tortu. Resztę owoców przyczep dłońmi do boków ciasta i wstaw je lodówki. Na wierzchu możesz ułożyć dodatkowe dekoracje z owoców, bakalii czy czekolady. Ciasto przechowuj w lodówce i krój ostrym nożem.
Jaki piękny! Chyba sobie taki upiekę na urodziny :D z "moim" biszkoptem i malinami. rzadko mam ochotę na takie ciasta, ale ten...naprawdę urzekający! Brawo! :)
OdpowiedzUsuńdiancia, na prawdę dziękuję za taki komplement! Nie sądziłam, że ten tort może się tak podobać :D Z Twoim biszkoptem ciacho wyjdzie pewnie pyszne, bo jest taki wilgotny- idealny do tortów. I moje ukochane maliny... Czekam na relację ;)
OdpowiedzUsuń