czwartek, 3 stycznia 2013

Kulinarne wyzwania 2013






Nie, to nie jest post o tym, że od 1 stycznia katuję się restrykcyjną dietą (choć po świątecznym szaleństwie zdecydowanie powinnam zrzucić to i owo), nagle podjęłam naukę jazdy na deskorolce lub zdecydowałam się dorobić fortuny na  hodowli wodorostów ozdobnych. Nigdy nie należałam do osób co Sylwestra skrupulatnie tworzących listę postanowień noworocznych. Po prostu nie widzę w tym sensu. Z moich prywatnych "badań socjologicznych" wynika, że znaczna większość ludzkości porzuca je gdzieś w okolicach marca, jeśli nie wcześniej. A muszę się przyznać, że należę do tego grona osób, które starają się osiągnąć cel wszelkimi możliwymi metodami i na prawdę ciężko odchorowuję moment, w którym muszę zaniechać swoich prób lub moje działania nie przynoszą efektu. I dlatego swoje postanowienia tworzę na bieżąco (kiedy tego potrzebuję), czasem pod wpływem impulsu, a czasem w wyniku wielogodzinnych rozważań. Jednak jedno jest pewne- jak już sobie coś postanowię, to nie ma odwrotu- maszyna zaczyna się kręcić i niełatwo ją zatrzymać.

Tym razem doszłam jednak do wniosku, że Nowy Rok jest dobrym momentem, by rozwinąć się kulinarnie i w końcu dokonać rzeczy, na które zawsze brakowało mi czasu, chęci lub po prostu okazji. Często jest tak, że przeglądam jakąś bardzo inspirującą książkę kulinarną ("Back to baking" to wręcz oczywista oczywistość) lub blog, oczy świecą mi się od tych wszystkich cudownych łakoci, których jeszcze nigdy nie próbowałam i co chwila w myślach powtarzam "O! To muszę koniecznie zrobić!". Pozaznaczam sobie strony, stworzę miliony zakładek, a i tak o połowie potraw nie zdążę nawet pomyśleć, gdy pojawia się nowy obiekt moich westchnień. Albo po prostu wydaje mi się, że nikt oprócz mnie nie zechce spróbować mojego wypieku. Tak więc zaczęłam myśleć o stworzeniu listy, na którą spoglądałabym w ciągu roku w poszukiwaniu inspiracji i która nieustająco przypominałaby mi o moich planach. Wiem, że gdy publicznie pokażę, jakie są moje wyzwania, dużo trudniej będzie mi się z nich wycofać.

Lista jest obszerna, choć i tak nie ma na niej wszystkiego, co kołacze mi się w głowie. Mimo wszystko, trzeba być realistą ;) Nie wiem też, jak zareagują na nią moi bliscy, którzy wiernie degustują moje dzieła, ale myślę, że jak zawsze mnie nie zawiodą. Przydałaby się też jakaś magiczna maszyna do turbo-spalania tych trylionów kalorii... ale w końcu na wszystko mam cały rok, prawda? Trzymajcie więc kciuki za sukces tej akcji :) Projekt "Kulinarne wyzwania 2013" uważam za rozpoczęty!



Kulinarne wyzwania 2013

  • Zrobić swoje własne ciasto francuskie- zawsze o tym marzyłam i czułam się w pewnym sensie niespełniona, bo korzystam z kupnego ciasta  To prawda, że nawet najbardziej znane kulinarne gwiazdy używają ciasta francuskiego ze sklepu i wcale tego nie ukrywają, ale chcę choć raz zrobić je sama, żeby na prawdę docenić jego wartość. Jest pracochłonne i czasochłonne, wymaga niemałego poświęcenia, jednak wierzę, że ten wysiłek się opłaci i od tej pory nie zechcę już nigdy więcej kupować mrożonego ciasta.
  • Drożdże, drożdże i po stokroć drożdże- zauważyłam, że od niedawna przeżywam swego rodzaju mikro-fascynację drożdżami. Do tej pory używałam ich tylko do ciasta na pizzę i kiedy Mama oraz młodszy Brat domagali się drożdżowego z kruszonką lub owocami. A teraz mam apetyt na zdecydowanie więcej! Przede wszystkim cynamonowe ślimaczki z brązowym cukrem, do których zabieram się już chyba pół roku i nadal jest nam nie po drodze. Ale też baby (no muszę wreszcie wykorzystać foremkę, jaką dostałam na Gwiazdkę!), chlebki (na przykład ostatnio widziany przeze mnie na zagranicznym blogu czekoladowy chlebek Pierre'a Herme), a co najważniejsze- chałki. Uwielbiam ich włóknistą strukturę, to jak pięknie można odrywać po kawałeczku i delektować się delikatnym smakiem tego pszennego chlebka. 
  • Więcej dekoracji- trochę na bakier jestem z dekorowaniem potraw. Zazwyczaj bardziej staram się skupić na smaku i konsystencji swoich deserów, wychodząc też z założenia, że to one "obronią" moje potrawy i są w gruncie rzeczy najważniejsze. Oczywiście, przychodzą takie momenty, kiedy odchodzę od dekoracyjnego minimalizmu i szukam wymyślnie ozdobionych tortów czy babeczek. Lubię też piec na konkretną okazję, co też nierzadko wymusza pewne działania artystyczne. Ale zdaję sobie sprawę, że na dekoracjach też opiera się cukiernictwo. Przecież nie od dziś wiadomo, że jemy najpierw oczami, by następnie poczuć smak na języku. Chcę więc przykładać się do tego, jak wyglądają moje cupcakes czy przekładańce. Chciałabym też stworzyć przynajmniej jeden tort całkowicie obłożony lukrem plastycznym, być może w jakimś wymyślnym kształcie- tak, bym poczuła się choć na chwilę, jak Buddy Valastro ze "Słodkiego biznesu". I nie zapominając o worku cukierniczym- chcę śmielej go używać, nie bać się kreować wymyślne wzorki i róże z kremu, wykorzystywać to, czego naczyłam się na letnim kursie. 
  • Temperowanie czekolady- może to dziwne, ale jeszcze nigdy, przenigdy nie utemperowałam czekolady. Czytałam o tym wiele razy, zaopatrzyłam się już nawet w termometr cukierniczy i zdaję sobie sprawę, jak taka czekolada wpływa na wygląd i konsystencję deseru (bardzo to przydatne przy produkcji pralinek), a mimo to mam w sobie swego rodzaju lęk związany z tym procesem. Ale słowo się rzekło i teraz nie ma już odwrotu- w tym roku na pewno to zrobię.
  • Makaroniki- francuskie ciasteczka na bazie białek i zmielonych orzechów lub migdałów. Niezwykle wyrafinowane w wyglądzie i podobno w smaku także. Niektórzy twierdzą nawet, że dawno wyparły popularnością cupcakes i to właśnie makaroniki modnie jest teraz pogryzać przy filiżance niemożliwie drogiej kawy. Ponoć są kapryśne i nie zawsze wychodzą, a jeśli podczas pieczenia nie wytworzy się tzw. stopka, to nie powinnam nawet przyznawać się do próby zrobienia ich. Oby los był dla mnie łaskawy...
  • Rolada- jak przystało na rodowitą mieszkankę Śląska, rolada musi być! Na szczęście bezmięsna, za to słodka, biszkoptowa, może czekoladowa czy orzechowa (Buche de Noel w grudniu), a w okresie letnim z sezonowymi owocami. Foremka już jest, chęci i uwielbienie dla słodkiej rolady są, więc już niebawem któraś z nich powinna wyjść spod mojej ręki.
  • Nadziewane ciasteczka- oj, marzy mi się sterta kruchych, niepozornie wyglądających, rumianych ciasteczek, które po ugryzieniu wyjawiają swój największy atut. Nadzienie... Najlepiej takie przaśne na amerykańską modłę, czyli z łychą Nutelli lub masła orzechowego, ciasteczkiem Oreo, drażetkami, albo wogóle ze wszystkim na raz. Na bogato!
  • Amerykańskie klasyki- jest kilka takich wypieków, które należą do kanonu amerykańskiej kuchni, a u nas nieczęsto się o nich słyszy. Przede wszystkim różne paje, zmieniające się w zależności od regionu lub z dość zaskakującymi składnikami (o paju dyniowym wspominać nie muszę, bo jest ono dość znane, ale już na przykład ciasto z nadzieniem ze słodkich ziemniaków?). Chcę też upiec paj z pekanami, który jest kwintesencją amerykańskich wypieków, jednak przez dość wysoką cenę tych pysznych orzechów wciąż odkładam go "na lepszą okazję". Zależy mi też na paju z syropem klonowym, co- zważyszy na nazwę bloga- jest wręcz moim świętym obowiązkiem. A tak poza tym, to po głowie chodzą mi Baked Alaska, Funnel Cake, Candy Corn, Cobbler... i wiele, wiele innych.
  • Blondies- co prawda zaliczają się do powyższego podpunktu, ale zdecydowałam się wyróżnić je, by mieć pewność, że je upiekę. Brownies darzę miłością bezgraniczną i bezwarunkową, mam swój ulubiony przepis, choć otwarta jestem na wszelkie nowe przepisy. A tu taki wstyd... białej siostry tego wielbionego przez mnie ciastka jeszcze nigdy w życiu nie piekłam. Co więcej- nawet nigdy nie próbowałam! Przez długi czas sądziłam, że to po prostu kalka brownies, gdzie zastąpiono ciemną czekoladę jej jasnym odpowiednikiem. Ale zarówno Nigella Lawson, jak i Anna Olson w swoich książkach wspominają, że tak określa się po prostu jasne ciastka/batoniki. Często wykorzystuje się do ich przygotowania płatki owsiane lub słodzone mleko skondensowane, a czasem to po prostu słodkie kruche ciasto w formie kwadracika.
  • Meksykańskie ciastka weselne- zacznijmy od tego, że ponoć tak na prawdę nie są meksykańskie, a hiszpańskie i w latynoskiej kulturze wcale nie jawią się, jako szczególny przysmak ślubny. Pod taką jednak nazwą przyjęły się na obszarze Tex-Mex, a później lawinowo zdobyły serca reszty kontynentu. Tak czy inaczej, najbardziej nurtuje mnie w nich prażenie surowej mąki na patelni, aż uzyska rumiany kolor i głęboki, lekko orzechowy smak, czego do tej pory nie spotkałam.
  • Scones- podobnie, jak w przypadku blondies- nie jadłam i nie piekłam. A wyglądają pysznie i nieskomplikowanie. Miło byłoby podelektować się taką kruchą bułeczką z różnymi dodatkami. Cóż więc do tej pory mnie powstrzymywało? Nie wiem...
  • Go Vegan!- och, to jest prawdziwe wyzwanie. Ale nie dlatego, że mi wegańskie wypieki nie smakują czy coś... Prawdę mówiąc, uwielbiam takie ciasta i desery. Są pyszne, o niebo zdrowsze i całkowicie pozbawione cierpienia zwierząt. Ale to, co nieraz powstrzymuje mnie przed wegańskim pieczeniem, to... prostota. Większość przepisów jest na prawdę nieskomplikowana i ogranicza się do wymieszania osobno składników mokrych i suchych, a następnie połączenia zawartości obu misek. A ja bardzo lubię zmęczyć się w kuchni. Lubię wyzwania, lubię godzinami pracować nad jednym ciastem. Lubię niezliczoną ilość warstw, struktur i kompozycji smakowych. I dlatego chcę w tym roku tworzyć wegańskie ciasta na wegetariańską modłę, starając się jak tylko mogę podrobić znane mi smaki. Do niedawna sądziłam, że niemożliwe jest zrobienie wszystkiego po wegańsku, ale gdy usłyszałam, że można nawet kupić "podróbkę" białka kurzego i ubić z niego bezę... Świat stoi otworem :)


I mogłabym tak wymieniać jeszcze godzinami (dobrze, że nie otworzyłam swojego zeszytu z przepisami), ale jak już wspominałam- trzeba być realistą. Inne pomysły mogę przecież realizować na bieżąco, bez listy kulinarnych wyzwań ;)

Mam nadzieję, że moc będzie w tym roku po mojej stronie, a kulinarna wena mnie nie opuści. Czego i Wam życzę z całego serca! :)                 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...