...tak mogłabym opisać moją i mojej rodziny przygodę z tartami :) Zaczęło się od tej jednej niepozornej, która tak zasmakowała moim bliskim, że dość często się o nią dopominali. Jednak to właśnie mój Tata stał się koneserem tart. A nie jest łatwo sprostać Jego wymaganiom kulinarnym! Jak sam mówi- jest to wypiek, który ma w sobie wszystko, co lubi. Jest kruche ciasto (tak przy okazji- nie znam raczej osoby nieprzepadającej za kruchym ciastem), zazwyczaj są owoce dające orzeźwienie i przełamujące mdłość innych składników, znajdzie się też jakieś smaczne nadzienie- kremowe, delikatne, wilgotne, ale nie za tłuste. A gdy kucharz dorzuci kilka ekstra kąsków oraz wykaże się pomysłowością, można stworzyć na prawdę niezłe dzieło sztuki. Tarty nie są (a przynajmniej nigdy nie powinny takie być) suche, czego mój Tata w ciastach nienawidzi, a dzięki nienagannej prezencji i łatwej podzielności nadają się na deser "dla gości".
Najbardziej jednak śmieszy mnie dialog z Tatą, gdy pytam Go o to, co powinnam upiec. Odpowiedź jest przeważnie ta sama- tartę! A kiedy chcę uściślić Jego oczekiwania wobec deseru, pytam "No dobrze, ale jaką?". A Tata rzuca nieśmiertelne: "Dobrą!".
Tym razem stanęłam przed trochę trudniejszym zadaniem. Chciałam upiec dla Taty tartę urodzinową. Wolałam eksperymenty zostawić na inną okazję i przygotować coś, co już kiedyś gościło na naszym stole i smakowało przepysznie. I od razu pomyślałam o wspomnianej tarcie-prekursorce, był jednak jeden zasadniczy problem- nie miałam serka mascaropne. Tak, wiem... skoro urodziny, to powinnam kopnąć się w tyłek i ruszyć do sklepu... Ale jakoś ciężko było mi się zebrać, a już w szczególności z tą perfidną grypą, która nie dawała za wygraną. Zmodyfikowałam więc pierwotny przepis i dostosowałam go do tego, co akurat było w domu. Upiekłam kruchy spód, skarmelizowałam jabłka na odrobince cukru muscovado, ugotowałam delikatny krem cukierniczy, a całość zwieńczyłam kruszonką wzbogaconą posiekanymi orzechami włoskimi. Efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania! Może nie tyle w smaku, co w reakcji Taty i reszty rodziny. Tarta zniknęła w mgnieniu oka, a solenizant powiedział, że to jedna z lepszych, jakie stworzyłam. W sekundę urosłam chyba dwa metry :)
Więcej rekomendacji chyba nie potrzeba, prawda? ;)
Tarta z karmelizowanymi jabłkami, budyniem i orzechową kruszonką
ciasto:
- 150g masła o temp. pokojowej,
- 1/2 szklanki (125ml) cukru pudru,
- 2 jajka o temp. pokojowej,
- 1/4 szklanki= 4 łyżki (60ml) mleka o temp. pokojowej,
- 2 szklanki (500ml) mąki pszennej,
- szczypta soli.
Rozgrzej piekarnik do temperatury 180 st.C. Foremkę do tarty posyp delikatnie mąką.
Na oprószonym mąką blacie rozwałkuj ciasto na grubość ok. 0,5-1cm. Przełóż do foremki, wylep ją ciastem, a nadmiar odetnij (resztki ciasta możesz zamrozić i wykorzystać przy innej okazji lub od razu pociąć je na ciasteczka, które oczywiście nie mają kalorii i cukiernik może je zjeść wszystkie bez wiedzy osób trzecich ;) ). Całe dno nakłuj widelcem, a formę wstaw do lodówki na ok. 20 minut lub do zamrażarki na 10 minut. Następnie wstaw do piekarnika na 20-25 minut, aż ciasto będzie delikatnie rumiane. Wyjmij i odstaw do ostudzenia, ale nie wyłączaj piekarnika- upieczesz w nim kruszonkę.
orzechowa kruszonka:
- 40g masła (może być zimne, może być miękkie, rozpuszczone też pewnie dałoby radę- jak wolisz),
- 6 łyżek (90ml) mąki pszennej,
- 3/4 szklanki (180ml) posiekanych orzechów włoskich,
- 2 łyżki (30ml) cukru trzcinowego muscovado,
- malutka szczypta soli.
Przełóż do formy (najlepiej płaskiej, by szybciej się upiekło) i piecz ok. 10-15 minut, aż kruszonka będzie rumiana i chrupka. Wyjmij i ostudź, starając się nie wyjeść wszystkiego za każdym razem, gdy wchodzisz do kuchni.
karmelizowane jabłka:
- 2 średniej wielkości jabłka (takie, które zachowują swój kształt po obróbce termicznej),
- 1 łyżka cukru trzcinowego muscovado,
- 1 łyżka masła,
- kilka kropel wody,
- 1 łyżka soku z cytryny.
Na patelnię wsyp cukier, pokrop odrobinką wody (tylko tyle, by cukier się zwilżył, co zapobiegnie przypaleniu) i podgrzej. Gdy całość rozpuści się, dodaj masło, a następnie wsyp jabłka. Stale podgrzewając, mieszaj owoce na patelni tak, by pokryły się syropem i pozwól mu odparować do postaci gęstej mazi. Kiedy jabłka zmiękną, a syrop odparuje, dodaj sok z cytryny, chwilkę potrzymaj na patelni, potem przełóż jabłka do miseczki i pozostaw do ostudzenia.
krem cukierniczy/budyń:
- 2 szklanki (500ml) mleka,
- 3 żółtka,
- 3 łyżki (45ml) skrobi kukurydzianej,
- 1/4 szklanki (60ml) cukru,
- 2 łyżki (30ml) zimnego masła.
Na ostudzonym kruchym spodzie rozłóż jabłka. Na nich rozsmaruj krem i posyp go kruszonką.
Tarta smakuje dobrze prosto z lodówki, ale z temperaturze pokojowej chyba jeszcze lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz