Jak ten czas szybko leci! Moje dzieciątko, mój skarb o nazwie Maple Pie obchodzi dzisiaj swoje pierwsze urodziny :) To na prawdę niewiarygodne, że taki oto blog może przynosić tyle satysfakcji. Nigdy nie sądziłam, że dzielenie się słodyczami własnej roboty z wirtualnym światem może być tak fajnym zajęciem. W ciągu tego roku udało mi się opublikować 112 postów, z czego większość to przepisy. Nieźle, co nie? A jak pomyślę, ile deserów nie doczekało się swoich pięciu minut na blogu, to z jednej strony wychodzę na wielkiego łasucha, ale z drugiej widzę, że te godziny spędzone w kuchni nie poszły na marne i wiele mnie nauczyły. Może to źle zabrzmi, ale mam poczucie, że sporo się w tym czasie rozwinęlam kulinarnie. Za każdym razem staram się stawiać sobie poprzeczkę nieco wyżej, próbuję nowych technik, nieznanych mi smakołyków, a jednocześnie czerpię naukę z błędów popełnionych w przeszłości, co za każdym razem maksymalizuje moje szanse na sukces. Ciekawe jest to, że prowadzenie bloga zmotywowało mnie do większej staranności i dokładności, dbałości o każdy szczegół przy wykonaniu deseru. Są też takie dziedziny, gdzie nadal nie daję rady albo coś mi wycieknie czy smakuje jak gniot. Ale bez takich momentów nie byłabym w stanie docenić wypieków, które się udały. Fajnie jest też podzielić się z Kimś swoją wiedzą, a co ważniejsze pasją. Wielu ludzi nie rozumie mnie, gdy zamartwiam się konsystencją kremu do tortu albo ekscytuję nową foremką do pieczenia, a tutaj- to chyba zrozumiałe, że na blogu o pieczeniu takie "ochy" i "achy" są na porządku dziennym, więc czuję się bardzo swojsko. No, co tu dużo mówić... dobrze mi tu i tyle :)
A skoro są urodziny, to musi być jakiś pyszny deser! Dla mnie to oczywiste... Zamiast tortu postanowiłam pobawić się w amrykańsko-kanadyjskim stylu i nawiązać do nazwy bloga. Tak więc początkowo miał być paj klonowy. Ale troszkę wystraszyłam się, że samo kruche ciasto z nadzieniem z syropu klonowego i jaj/skrobi będzie zbyt intesywne dla naszych kubków smakowych. Poszłam więc o krok dalej i zdecydowałam się upiec paj klonowo-pekanowy- kwintesencję amerykańskiego Dnia Dziękczynienia i tamtejszej kuchni wogóle. Szarpnęłam się na pekany, a co! Pyszne, kruchutkie, słodkie i pozbawione charakterystycznej goryczki odpowiedniki orzechów włoskich. Zatopiłam je w zalewie klonowej umoszczonej na niesamowicie kruchym niesłodkim cieście. Istne cudo! Na prawdę, bardzo mocno przypadły mi do gustu. Każdy smak idealnie się przenika i dopełnia, tworząc unikatową mieszankę takich aromatów, jakie moje podniebienie lubi najbardziej. Owszem, są słodkie, ale nie jest to przeraźliwie gryząca w język słodycz, którą zazwyczaj niesie biały cukier. Poza tym, składniki są tak intensywne, że nie potrzeba zjeść wiele, by zaspokoić swój apetyt na słodycze. Swoje mini paje (zrobiłam małe tartaletki wielkości muffinek z czystej oszczędności- gdybym miała kupić 2 szklanki pekanów na jeden duży placek, to chyba bym zbankrutowała) podałam z leciuteńko posłodzoną bitą śmietanką, świetnie łagodzącą tą słodycz. Chętnie wypróbuję wkrótce wersję z orzechami włoskimi albo nerkowcami, by nieco zmniejszyć koszty. Ale powtórki będą na pewno, bo ciacho jest cudowne!
Paj klonowo-pekanowy (maple pecan pie)
przepis Melissy Clark z książki "Cook This Now"
ciasto:
- 1 1/4 szklanki (310ml) mąki pszennej,
- szczypta soli,
- 150g zimnego masła, pokrojonego na małe kawałeczki,
- 2-5 łyżek lodowato zimnej wody.
Ciasto rozwałkuj na grubość ok. 0.5-0.7cm i wyłóż nim foremkę o średnicy 23cm (ja wyłożyłam nim foremki do muffinek, wyszło mi 8 sztuk + skrawki, z których upiekłam niesamowicie kruche ciasteczka). Dno nakłój widelcem i wstaw do zamrażarki na 15 minut.
Rozgrzej piekarnik do temperatury 200 st.C. Ciasto przykryj folią aluminiową lub papierem do pieczenia, a na to wysyp suchą fasolę, groch, soczewicę lub ryż (warto trzymać gdzieś w słoiczku taką mieszankę do "suchego pieczenia", można jej używać miliony razy- bo do gotowania i zjedzenia już się nadają). Wstaw do piekarnika na 20 minut (małe foremki 10-12). Następnie zdejmij folię z obciążeniem i dopiecz przez następne 5 minut, aż ciasto będzie leciutko rumiane. Wyjmij i ostudź całkowicie.
nadzienie klonowo-pekanowe:
- 1 szklanka (250ml) syropu klonowego,
- 1/2 szklanki (125ml) cukru trzcinowego muscovado*,
- 2 szklanki (500ml) orzechów pekan (ja użyłam nieco więcej jak 3/4 szklanki),
- 3 jajka o temp. pokojowej,
- 60g masła, rozpuszczonego.
Piekarnik rozgrzej do 170 st.C. Pekany rozłóż na podpieczonym cieście. Lekko ciepły syrop klonowo-cukrowy wymieszaj z masłem i jajkami na gładką masę. Mieszanką zalej orzechy w cieście tak, by nie wypływała poza ścianki z kruchego ciasta (masa jest lepka, więc to, co się wyleje może się przylepić do foremki, co utrudni późniejsze wyjmowanie) i piecz ok. 35-40 minut (moje małe paje piekły się ok 25 minut). Masa będzie jędrna i bardziej stała, ale przy poruszaniu lekko dygocze. Wyjmij z pieca i ostudź kompletnie.
Podawaj z niesłodzoną lub mało słodzoną bitą śmietaną.
* Myślę, żę cukier muscovado można pominąć- otrzymasz wówczas świetny deser bez cukru. Ja dodałam go do masy, bo robiłam to ciasto po raz pierwszy i nie wiedziałam, czy jego brak nie wpłynie znacząco na konsystencję deseru (pojawiał się we wszystkich przepisach na maple pecan pie). Myślę, że następnym razem go pominę i zrezygnuję z gotowania masy przed dodaniem jaj i masła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz