Natrafiłam na te ciasteczka przypadkiem gdzieś w internecie. Spodobały mi się i od tej pory nie chciały mi wyjść z głowy, choć bardzo się starałam :) A że natrafiła się okazja, by nieco wyżyć się kulinarnie, nie mogłam się powstrzymać przed upieczeniem ich. I okazało się, że to był bardzo dobry wybór. Reakcja Rodzinki przerosła moje najśmielsze oczekiwania... Spodziewałam się, że każdy z grzeczności skubnie kilka ciastek, a resztę (to znaczy ten ogromny stos, wysypujący się z dużej miski) będę jeść na śniadanie, obiad i kolację przez najbliższy tydzień. A tymczasem większość ciasteczek zniknęła w ciągu jednego dnia!
W smaku są bardzo maślane i rozpływają się w ustach, jednocześnie pozostając kruchymi. Kokos jest tak na prawdę gdzieś tam w tle, nie wybija się na pierwszy plan i można nawet nie zwrócić na niego uwagi, gdyby nie chrupiące tu i ódzie wiórki. Są bardzo delikatne i tylko trochę słodkie. Jako, że przygotowuje się je z miękkiego masła, trzeba zarezerwować dla nich co najmniej dwie godziny w lodówce, gdzie odpoczną sobie i stwardnieją odpowiednio. Wałkowanie też wymaga dość delikatnej ręki- zbyt twarde (zimne) ciasto kruszy się (ale to nie problem, łatwo można je zebrać i połączyć z resztą ciasta), a zbyt miękkie przykleja do wałka. Mimo wszystko warto je upiec, bo ich smak wynagrodzi Wam te wszystkie trudy ;)
Maślane ciasteczka z kokosem
przepis zaczerpnięty z bloga Eat me!, z moimi modyfikacjami
- 325g masła o temp. pokojowej,
- 150g cukru pudru,
- 1 jajko o temp. pokojowej,
- 75g wiórków kokosowych zmielonych na mąkę (np. w młynku do kawy lub można kupić gotową mąkę kokosową),
- 75g wiórków kokosowych,
- 325g mąki pszennej,
- szczypta soli.
Rozgrzej piekarnik do temp. 180 st.C. Blachę wyłóż papierem do pieczenia.
Schłodzone ciasto rozwałkuj na grubość ok. 0.5cm i wytnij z niego ciasteczka (ciasto możnaby pewnie też schłodzić zwinięte w rulonik, a następnie odkrawać plasterki o tej samej grubości i układać je na blasze). Piecz przez ok. 10-12 minut, aż ciasteczka będą lekko rumiane.
Ciasteczka można zjadać tak po prostu lub posypane cukrem pudrem. Ja część ciastek zanurzałam do połowy w roztopionej czekoladzie i posypywałam je prażonymi wiórkami kokosowymi. Wyglądały dzięki temu nieco bardziej "wyrafinowanie", a przy okazji zmieniły nieco swój smak. Jednak te zwykłe, bez żadnych dodatków smakowały wszystkim najbardziej.
Przechowuj je najlepiej w szczelnie zamykanym pojemniczku, by nie chłonęły wilgoci z powietrza.
A jeśli nie masz ochoty na kokos, to może spróbujesz takich ciasteczek maślanych, hm?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz